Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urzędniczki wyłudziły ponad 500 tys. złotych łapówek

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
T. Bołt
Ponad pół miliona złotych łapówek i pożyczek wyłudziły według prokuratury dwie byłe urzędniczki z Gdyni. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do sądu. Razem z urzędniczkami oskarżone są dwie inne kobiety, które miały naganiać "kontrahentów".

Byłe pracownice urzędu za czasów wykonywania swoich obowiązków w Ratuszu zdaniem śledczych obiecywały załatwienie poza kolejnością mieszkań komunalnych, choć faktycznie nie było szans, aby ominąć obowiązujące w urzędzie procedury. W efekcie nic nikomu nie załatwiły, od kilkudziesięciu osób przyjęły jednak korzyści majątkowe, lub żądały przekazania koperty.

- Średnia stawka za obietnicę załatwienia mieszkania wynosiła 30 tys. zł - mówi Marzanna Majstrowicz, prokurator rejonowy w Gdyni.

Najwięcej zarzutów, bo 27, otrzymała Grażyna K., była inspektor w wydziale spraw obywatelskich, będąca w nim referentem ewidencji ludności i meldunków. Zdaniem prokuratury przyjęła łapówki lub ich żądała w 20 przypadkach. Od siedmiu kolejnych osób miała wyłudzić wysokie pożyczki.

- Kwoty te nigdy nie były zwracane - podkreśla prok. Majstrowicz.

Śledczy ustalili, iż w ten sposób kobieta wyłudziła 560 tys. zł. W 10 przypadkach miała jednak współdziałać z Anną D., sekretarką wiceprezydent Gdyni Ewy Łowkiel, a wtedy dzieliła się z nią pieniędzmi. Dodatkowo 2,5 tys. zł każdorazowo oddawała Zycie M. i Elżbiecie W., osobom prywatnym, które szukały urzędniczkom rodzin chętnych do wręczenia łapówki za mieszkanie. Proceder trwał od listopada 2008 r. do czerwca 2010 r.

Grażyna K. przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Trzy pozostałe kobiety nie przyznały się. Utrzymują, iż nie zdawały sobie sprawy, że proceder załatwiania mieszkań i działalność Grażyny K. były nielegalne. Wszystkim oskarżonym grozi kara do 8 lat więzienia. Dwie urzędniczki na poczet ewentualnej kary będą miały jednak zaliczony czas pobytu w areszcie, bowiem w wakacje 2010 r., gdy wybuchła afera korupcyjna w urzędzie, trafiły za kratki.

Kierownictwo gdyńskiego Urzędu Miasta zdecydowanie odcina się od zachowania byłych urzędniczek. Dyrektor magistratu Jerzy Zając sam wpadł na trop ich działalności i zawiadomił policję.

- Bazowały na ludzkiej naiwności, bowiem nie było szans, aby załatwić mieszkania - mówi Zając. - Część osób, którym to obiecywały, nie figurowała nawet na liście oczekujących.

Przeczytaj także:
Dwie gdyńskie urzędniczki przyłapane na łapówkarstwie

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto